Tradycją „ Eliminatora Pychowickiego” stało się, że każda edycja przynosi coś nieoczekiwanego. Tak też było tego roku za sprawą przemiłych dzików, które w przeddzień zawodów w towarzystwie siąpiącego
deszczu tak przeorały trasę,że zrobiły z nie prawdziwą arenę błotną. Już na starcie było jasne, że czystym się nie dojedzie. Ale co tam dziki, co tam deszcz, kiedy w naszych szeregach sami mężni i niezwyciężeni uczniowie. Machnęli ręką na wszystko, wskoczyli na rowery i już po chwili mieliśmy w finale trzech reprezentantów. Z wielkimi nadziejami przystąpiliśmy do nich i… od razu olbrzymi sukces. Wyścig wygrał Filip deklasując wszystkich w imponującym stylu. Gdy cieszyliśmy się ze zwycięstwa, za jego plecami toczył się prawdziwy bój o drugie miejsce, pomiędzy Tomaszem a zawodnikiem ze szkoły z Zakątka. Dwa ostatnie wiraże, walka bark w bark, kierownica w kierownicę, strzały przerzutek przeszywały uszy, błoto spod kół czyniło obraz mniej przejrzystymi, a w głowie kołatało tylko jedno pytanie… czy się uda zdobyć dublet? Tak! Udało się! Tomasz dojechał na metę na drugim miejscu. Radości nie było końca. Co za wyścig! Finałową potyczkę zamknął Mateusz Minczak zajmując piąte miejsce. Kacper oraz Tomasz musieli uznać wyższość innych uczestników, ale mam przekonanie, że za rok powrócą silniejsi i jeszcze dadzą nam powody do radości. Brawo chłopcy za wspaniałe emocje.